wtorek, 11 listopada 2014

Na rozdrożu


Źródło zdjęcia:
http://japrzemo.flog.pl/wpis/3146787/swinoujscie--zachod-slonca


- Nie rozumiesz tego?? Ja się nie zmienię! Nie potrafię! Nie mogę już udawać kogoś, kim nie jestem, nawet dla ciebie... To mnie niszczy, powoli zabija od środka. Nie widzisz, kim się staje? Nie dostrzegasz, że znikam? Już nawet mój cień jest prawdziwszy od tego, kim stałam się, by móc zostać przy tobie. Kocham cię. Kocham cię tak mocno, że aż mnie to czasami boli. I mimo, iż wiem, że gdy mówię, te słowa, wyrywam ci serce, to nie mogę już zawrócić. Musze odejść.  Kocham cię, ale wiem, że iluzja cie nie uszczęśliwi. Zniszczy cię tak jak i mnie zniszczyła. Robię to dla nas... A jeśli ty nadal mnie kochasz, jeśli kochasz mnie, MNIE, a nie tą maskę, którą stałam się dla ciebie, to wiesz jak mnie znaleźć… Zawsze wiedziałeś. Tak jak ja zawsze będę cię kochać. – Łzy od dłuższej chwili spływały po policzkach, wiatr targał włosy, głos łamał się teraz już ostatecznie odmawiając posłuszeństwa.

 Te dwie postacie stały naprzeciwko siebie, jakby cały świat nie istniał, jakby mieli przed sobą to, co było dla nich wszystkim. Dziewczyna pod wpływem impulsu wyciągnęła dłoń w kierunku twarzy ukochanego, lecz zanim zdążyła go dotknąć, z rozpaczliwym spojrzeniem odwróciła się i odbiegła w kierunku morza. On stał tylko. Nie poruszył się. Ostre linie szczęki rysowały się pod wpływem mocnego ścisku zębów. Powoli osunął się na kolana. Złoty bursztyn, w którym można było dostrzec otwór w kształcie serca, ciążył w jego kieszeni. O emocjach, z którymi właśnie się zmagał świadczyć mogła moc jego spojrzenia, utkwionego w śladach na piasku, po jej bosych stopach, które po chwili przykryła woda.

środa, 30 lipca 2014

Pod ciężarem radości


Źródło zdjęcia:
http://idawer.bloog.pl/id,330817016,title,przyplatal-mi-sie-smutek,index.html?smoybbtticaid=6132ca


Drżącymi rękami próbowałam otworzyć drzwi garażu, które stawiały mi teraz zażarty opór. Samochód odpalił, pospieszając mnie miarowym naciskiem na pedał gazu.

-Szybciej, szybciej, szybciej – powtarzałam cicho. Nie dopuszczałam do siebie żadnej myśli, najmniejszej iskry uczuć. Zostawiłam w sobie jedynie ów nakaz pośpiechu, do którego wdzierało się coraz bezwzględniej, realne widmo paniki. Oddech przypominał bardziej wymuszony świst, zmieszany z westchnieniem ulgi, w momencie gdy drzwi nareszcie stanęły otworem. Ciemna noc, przypominająca bezmiarem toń oceanu, wdarła się do tego skrawka bezpiecznego świata, w którym niegdyś wierzyłam, że nie może spotkać mnie nic złego. Włączając światło, by odnaleźć w sobie choć iskrę spokoju, jedną ręką sięgnęłam po telefon, który jak zauważyłam, po raz kolejny odgrywał już zawzięcie melodię dzwonka.

- Halo – powiedziałam, odbierając.

- To już koniec. Nie ma już żadnej nadziei – usłyszałam starszego człowieka, którego głos niósł ze sobą nieprzemijające brzemię, wynikające z poznania bólu każdego wieku.

Telefon nieomal wypadł mi z ręki. Z gardła wydarł się krzyk, którego nie mogłam powstrzymać. Nie przypominał niczego co znałam. Przedarł się przez otaczającą mnie ciemność, rozdarł ciszę na dwoje. Ale nawet gwiazda nie upadła pod ciężarem tego cierpienia. Nie wiem kiedy moje policzki pokryły się łzami. Wbiegłam pod koła ruszającego samochodu. Nie myślałam o niczym. Podałam telefon kierowcy samochodu, który przyłożył go do ucha, wysłuchał w milczeniu tych kilku słów, po czym oddał mi go i ruszył bez słowa, w rozprysku rozrzucając kamienie. Padłam na kolana cicho szlochając. Czułam, że mogłam oddać wszystko, byle utrzymać to jedno życie tutaj, na ziemi. Błagałam Boga o cud, obiecując mu wszystko co miałam. Padały kolejne słowa, przemieniające się w groźby, prośby i błagania. Odmawiałam kolejno każdą modlitwę, którą znałam, bojąc się, że jednej zabraknie i wszystko pójdzie na marne. W pewnym momencie bez sił opadłam, opierając się teraz już na własnym posłaniu. Czułam się pusta. Nic nie mogłam zrobić, a tak bardzo się bałam.

Minęła ta noc, której już nie pamiętam. Minęły kolejne dni. Jestem teraz przy jej łóżku, ciesząc się, że tym razem szelest moich ubrań, nie wytracił jej, z niespokojnie delikatnego snu. Spoglądam na jej twarz, prosząc jedynie w duchu o kilka spokojnych godzin, o drobną chwilę wytchnienia, która da jej ukojenie. Tak bardzo chciałabym, aby jutrzejszy ranek był dla niej piękniejszy, aby miała więcej siły by zmagać się z życiem.

Niektórzy mawiają, że dostajemy tylko tak wielki ciężar, jakiego jesteśmy w stanie udźwignąć. Ona  jest wspaniała, wyjątkowa. Lecz przede wszystkim, chociaż zapewne tak nie uważa, jest silna. Ciągle mimo wszystko potrafi się śmiać.





środa, 18 czerwca 2014

Na straży pokoju


Źródło zdjęcia:
http://zdrowie.wp.pl/zdrowie/wirtualny-poradnik/art864,bezdech-senny-nocny-koszmar.html

Skulona postać, przykryta jedynie cienkim kocem, leżała na starej wersalce. Zużyte sprężyny wyrażały swój sprzeciw w piskliwym jęku, przy każdej próbie nawet najlżejszego ruchu. Pot zraszał hojnie zmarszczone czoło. Twarz drgała, a oczy skryte pod powiekami poruszały się gwałtownie we wszystkie strony. Całe ciało mężczyzny spięło się, niczym w oczekiwaniu na atak.
Promienie zachodzącego Słońca otulały delikatną pieszczotą przedmioty znajdujące się w pokoju. Szare cienie tańczyły, odbijając się w zroszonych liściach paproci, w nieskrywanej radości na rychłe nadejście nocy. Widok z okna był piękny. Zapierał dech w piersiach. Właśnie taki obraz mógłby stać się natchnieniem malarza. Lecz ów mężczyzna nie podziwiał tego piękna. Sen złapał go w swą siec straszliwego koszmaru. Z piersi wydobył się cichy jęk, który stopniowo stawał się coraz głośniejszy. Było coś przerażającego w widoku silnego i odważnego mężczyzny w kwiecie wieku, którego opanował strach.
Nagle wszystko zamarło. Postać drgnęła, a oczy otworzyły się, pozostając nieruchomo. Ciągle odbijał się w nich obraz niedawno przeżytego przerażenia, który jednak stopniowo zanikał. Mężczyzna otworzył usta i zapytał, pomimo, że oprócz niego w pokoju nie było nikogo:
-Kochasz mnie? – Te dwa słowa odbiły się echem od ścian, rozbrzmiewając w dalszych częściach domu.
- Do szaleństwa. – Usłyszał odpowiedź wypowiedzianą przez kobietę, która wyłoniła się zza drzwi, przechodząc korytarzem. Jej usta ułożone były na kształt uśmiechu, który rozświetlał również jej oczy. Ale nie tylko radość w nich błyszczała. Jaśniej płonęła miłość.
W jednej chwili całe nagromadzone napięcie opuściło zmęczone ciało mężczyzny. Odpowiedział uśmiechem po czym odwrócił się na bok, pogrążając się ponownie we śnie, teraz już spokojnym, łaskawym dla serca.
Byłam tam, jako niemy słuchacz, niewidzialny duch, stający się świadkiem czegoś niezwykłego. W każdym sercu znajduje się odwaga, nieraz głęboko skrywana, przypominająca bardziej iskrę, niż żywy płomień, lecz gdzieś tam jest. W każdym sercu również, nieważne jak bardzo okrytym płaszczem odwagi, znajduje się głęboka rysa strachu. Myślałam o tym przez chwilę, smakując powoli te myśli. Jest jednak również coś niezmiennego, niepojętego i o wiele silniejszego od strachu. Odpowiedź rozgrzała mi serce. Odwróciłam się, rozpraszając w pobliskim cieniu.



poniedziałek, 2 czerwca 2014

Sekundy światła





Mrużąc delikatnie oczy, spoglądałam ukradkiem na jej postać odwróconą do mnie plecami. Wyglądała przez okno, próbując dostrzec coś o czym nie miałam pojęcia. Jedną ręką wyciszyła radio, które jej zdaniem grało za głośno. Pospiesznie zatrzymałam słowa, które cisnęły mi się na usta. Ten jeden raz mi się udało. Odwróciła się od okna i zatrzymała przede mną. Jej spojrzenie było zmęczone, zabarwione lekką nutą smutku. Ten wzrok ciążył mi na sercu, opadł na nie jak niechciany kamień o ostrych krawędziach, który ranił zostawiając trudne do zabliźnienia rany. Byłam w stanie unieść ten ciężar. Wiedziałam, że jest niczym w porównaniu do tego, który spoczywa na jej barkach.

Przyciągnęłam ją powoli do siebie i oparłam głowę na jej ramieniu. Tym razem nie musiałam się schylać, aby się z nią zrównać. Pomyślałam sobie, że mogłabym stać tak całą wieczność. Czuć obejmujące mnie ramiona, zapach jej skóry, dotyk zimnego policzka. Te chwile zawsze wydawały mi się jedynie sekundami, mimo że trwały nieraz znacznie dłużej. Nagle zacisnęła na mnie ramiona nieco silniej, niejako mnie unieruchamiając, po czym zaczęła się śmiać. Przebywanie w takiej klatce nie przeszkadzało mi. Tych ramion się nie bałam. Zapytałam o powód jej śmiechu. Odparła, że ja nim jestem, nie wyjawiając przy tym więcej szczegółów. Przygarnęłam ją do siebie mocniej, bardziej świadomie, również się uśmiechając. Pomyślałam o tym, że może śmiać się ze mnie, ile tylko zapragnie. Nie będzie mi to przeszkadzało.  Mogę  ją nawet nakłaniać, byle tylko móc usłyszeć jej śmiech, którego brzmienia już powoli zapominałam. W jej życiu było za mało radości. Byłam wdzięczna za każdą myśl, chwilę będącą iskrą i powodującą jej radość.

Trzymając ją w ramionach myślałam o tym, że to kiedyś się skończy, że kiedyś mi jej zabraknie. Mimowolnie w myślach dziękowałam Bogu za to, że miałam tego świadomość. Nie chciałam marnować żadnej chwili. Pragnęłam zapamiętać każdą z nich jak najdokładniej. Spojrzałam na jej twarz próbując stworzyć w myślach jej dokładny obraz. Nie chciałam pominąć żadnego odcienia barw, którymi mieniły się jej oczy. Utrwalałam sobie linie, którymi poryta była jej twarz. Niektóre powstały z uśmiechu. Nie szpeciły jej, lecz dodawały niejako uroku. Inne zaś, których było znacznie więcej, naznaczyły jej twarz warstwami bólu, którego doświadczyła. Nie były one dla mnie symbolem jej cierpienia, ale zwycięstwa i odwagi, którą pokazała, by być właśnie w tym miejscu, a nie w innym.

Pośpiesznie odwróciłam wzrok, by nie dostrzegła w nich moich łez. Sekundy tym razem mi dane, skończyły się. Uwolniła się z mojego uścisku i wyszła z kuchni. Chwilę tam zostałam, próbując okiełznać w jakiś sposób galopujące myśli. W pewnej chwili poddałam się. To akurat nie było ważne. Wyszłam z kuchni, kierując się odgłosem jej kroków. Wykorzystam każdą sekundę. Bez żalu, bez zmartwień, bez zbędnych myśli. Teraz to nie ja byłam ważna.




sobota, 15 marca 2014

Wyniki candy!! :)



Wiem, że na pewno większość z was na to czeka,
więc już nie przedłużam ;)
Swoją drogą bardzo się cieszę,
że tak dużo osób wzięło udział w konkursie :D
Trochę mi przykro, że tylko jedna osoba po przeczytaniu tego postu
będzie w bardzo dobrym nastroju, no ale cóż
– będą jeszcze inne okazje :)
Osobą, do której wyślę książkę jest….

Kornelia Pikulik

Gratuluję! ;)
Przyznam, że nie spodziewałam się, że wygra osoba, która zgłosi się jako pierwsza ;) Zawsze wydawało mi się, że większe prawdopodobieństwo ma osoba w środku kolejki ;)
Wyślij mi swoje dane z emailu, który podałaś w zgłoszeniu ;)

Jeszcze raz dziękuję za tak liczny udział! ;)

A teraz już wszystkim życzę udanego weekendu! ;)
Kto wie, może przy jakiejś dobrej książce... ;)



środa, 12 lutego 2014

Rozdanie :)



Bez przydługich wstępów, czy specjalnego powodu…
Ogłaszam candy! ;)
Sama miałam tą przyjemność  kilka razy wygrać, więc wiem jakie daje to szczęście^^
Więc… Kto ma ochotę? ;)
Do wygrania są te oto książki:





1. Federico Moccia - Trzy metry nad niebem



Opis: ,,Szesnastoletnia Babi, dziewczyna, z tak zwanego dobrego domu, świetna uczennica i przykładna córka, na skutek pogmatwanego splotu przypadków, poznaje Stepa, agresywnego chuligana, którego życie składa się z ćwiczeń na siłowni, wyścigów na motorze i bezsensownych bijatyk. Mimo krańcowo różnych charakterów i sprzeciwu apodyktycznej matki Babi, zakochują się w sobie bez pamięci. Pod wpływem tej miłości, która oczywiście nie ma szans na przetrwanie, zmieniają się oboje. Babi otwiera się na świat, dojrzewa, a Step staje się bardziej refleksyjny, łagodniejszy. Babi jest jedyną osobą, której Step powierza swój mroczny sekret, który tłumaczy jego agresywne i destrukcyjne zachowania."

oraz....

2. Michael Connelly - Krwawa profesja 



Opis: ,,Po zakończonej sukcesem operacji przeszczepienia serca były agent FBI Terry McCaleb prowadzi spokojne życie na pokładzie swojej łodzi. Kiedy Patricia Rivers prosi go o pomoc w odnalezieniu mordercy jej siostry, Terry w pierwszej chwili kategorycznie odmawia, lecz wkrótce potem podejmuje się zadania; dowiaduje się bowiem, że serce, które teraz bije w jego piersi, pochodzi od ofiary zabójstwa. Miotany sprzecznymi uczuciami, rusza tropem mordercy, który w pewnym sensie jest dobroczyńcą; gdyby nie serce zastrzelonej dziewczyny, Terry przypuszczalnie już by nie żył..."


A co trzeba zrobić, aby wziąść udział w rozdaniu?


1.       Po pierwsze zgłosić się zostawiając komentarz pod tym postem, chociażby zwykłym „zgłaszam się” :)
2.       Wstawić podlinkowany baner z moim Candy na pasku bocznym swojego bloga
lub napisać notkę, albo też udostępnić na fc (link) ;)
3.       Wybrać, którą książkę chciałabyś/chciałbyś otrzymać :)
4.       Dokończyć zdanie: Pewnego dnia…  
(Uwaga!! Treść odpowiedzi nie będzie brana pod uwagę przy wyborze zwycięzcy!
Można powiedzieć, że dodałam ten warunek dla własnego kaprysu) 

:)



Co jeszcze?
Oczywiście można dodać mojego bloga do obserwowanych,
ale tylko wtedy, jeśli naprawdę chcesz zostać tutaj na dłużej ;) 
Nie jest to warunek do wzięcia udziału w candy :)
Zachęcam również do oglądnięcia/komentowania postów ;) Ale … jak wyżej ;)


+ w rozdaniu mogą wziąć udział osoby nieposiadające bloga.
W takim wypadku zostawcie adres e-mail, by później móc się skontaktować :)


BANER:



Regulamin rozdania:
1. Aby wziąć udział w rozdaniu należy być osobą pełnoletnią. Osoby niepełnoletnie muszą posiadać pisemną zgodę rodziców.
2. Rozdanie trwa od 13.02.2014 r. do 13.03.2014 r. do godziny 23:59
3. Organizatorem rozdania jestem Ja - autorka bloga: akiriada.blogspot.com
4. Nagrodę wysyłam tylko na terenie Polski.
5. Wyniki rozdania podam w ciągu 3 dni od dnia zakończenia rozdania na moim blogu.
6. Zwycięzcy mają 3 dni na skontaktowanie się ze mną mailowo na adres: auruna@vp.pl
7. Nagrodę wyślę Pocztą Polską w ciągu 7 dni od dnia otrzymania adresu zwycięzcy.
8. Aby rozdanie się odbyło, musi zgłosić się minimum 15 osób.
9. Rozdanie nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.).



Zapraszam serdecznie!! ;)

niedziela, 9 lutego 2014

Podróż w przeszłość


Źródło zdjęcia:
http://gabinetzdrowia.net.pl/pamiec.php



Myślę dzisiaj o tym, co było i jak wiele zmieniło się w moim życiu, a może raczej to ja się zmieniłam? Inaczej patrzę teraz na różne rzeczy. Czasami myślę za dużo, innym razem z kolei wstydzę się swej gwałtowności. W końcu chyba żaden wybuch wulkanu nie przyniósł zbyt wiele dobrego.
Wspominam dzisiaj swoje początki i chciałabym po części o nich przypomnieć :)
Przeglądnęłam to, co pisałam, czasami żałując, że udało mi się to zrobić tylko raz ;) Nie było tego tak dużo, ale wybrałam najlepsze (jedynie moim zdaniem oczywiście) „pisadła” mojego autorstwa ;)


Te krótkie… :
***

(…) dla tego świata jest jeszcze jakiś ratunek, jest w tobie nadzieja.



***

(…) - Dlaczego mi to mówisz?
- Bo w ciebie wierzę, ale moja wiara to za mało, ty musisz uwierzyć w nas. (…)



***

(…)  niech burze huczą, gwiazdy spadają, morza wzbierają, niech stanie się wszystko, jestem gotowa, tylko jeśli będę w twoich ramionach…



***

I kiedyś, gdy po latach usłyszał pytanie, odpowiedział:
- Za co cię kocham? (…)



***

I te dłuższe… :


(…) Nieznajomy stracił minutę podczas powrotu do domu, ale zyskał szacunek wpatrzonej w niego córki, która zachowała w pamięci to wspomnienie.
Czasami nie trzeba mieć skrzydeł, aby być dla kogoś aniołem.



***

(…) Pomyślałam sobie, że tak rodzą się bajki. Każdego zwykłego dnia, pochmurnego ranka, czy  mroźnej nocy. Nawet gwiazdy nie musza spadać na ziemię, bo to my mamy w sobie najcenniejszy dar, którym możemy podzielić się z drugą osobą. (…)



***

   (…) Pewnego dnia przyszedł do niej Dziadek. Zaśmiał się, zabawił ją i zapytał małą o to, co jest najważniejsze. Odpowiedzią były jej błękitne oczy niosące ze sobą radość i jedno słowo:
 -  Życie.



***

I te wierszowane:

(…)Jesteśmy tylko my, przez wszystkie dni,
na tej ziemi czy nie, pozostaną nasze sny. (…)



***

(…) Czy długo jeszcze serce
rwać będzie te więzy,
by w radości pędzie paść w nadziei
rozpostarte ramiona? (…)



***

Z pochyloną głową,
umęczona niewidzialnym ciężarem,(…)


***


Uff… Skończyłam ;)
 Chociaż w połowie zaczęłam wątpić, czy praca ta, ma w ogóle jakikolwiek sens, 
ale jednak… tak na zakończenie, powtórzę jedną myśl dla was;)

Każdego dnia możesz stworzyć coś niezwykłego, niepowtarzalnego, ale największym cudem będzie moment, w którym sprawisz, że na twarzy drugiej osoby pojawi się uśmiech.



Źródło zdjęcia:
http://coach-warszawa.blogspot.com/2013/01/jak-spelnic-marzenia-cel-w-zyciu.html