sobota, 22 grudnia 2012

#13/n Ciche, pochowane...

Ciche, pochowane,
wyblakłe, wyrywane,
w głośnym szeleście papieru,
urywanym w pośpiechu,
uciekają myśli, by uchronić siebie,
pozostawić sens, utkać marzenie
wolne od strachu, od obawy odkrywcy
o swój wynalazek, złem być nazwanym
w pojęciu historii, nagiętej jak kartka
pod naporem perspektyw,
w pozornie obiektywnym spojrzeniu przyszłości.
Przyszłości, dlaczego ty jesteś przyszłością,
samej siebie nie znasz i nigdy nie poznasz.
Teraz cię nie ma, by po chwili
być  bliźniaczą siostrą we wspomnieniach.
I tobą mam być? Do ciebie się modlić o swą pomyślność?
Spójrz na mnie i wiedz, że jestem tobą,
jednocześnie niczym płatek śniegu zaraz zniknę
i wtedy z duszy mej cię wyrwą,
i gorzkie łzy wypłaczę na nicości ramieniu.
Powiedz mi chociaż co mam uczynić,
by kiedyś w tobie nie żałować,
by nie rwać włosów z gołej czaszki,
by nie biec za czymś na trzech nogach.
Cicho, ciszej, nic nie słychać
ciągle stoję i cię wołam,
czekam płacąc sekundami życia
 - zabrakło mi groszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuję za komentarz i uwagi co do moich tekstów;) Nie bójcie się krytykować, ale z uzasadnieniem! Każdy ślad, który zostawiacie sprawia mi ogromną radość!
Ps. Drodzy Anonimkowie! Jeśli to nie problem podpiszcie się imieniem/nickiem czy nawet jedną literką ;)
Ps2. Dla zachowania ciągłości wypowiedzi, moje odpowiedzi będą tuż pod waszymi komentarzami :)