sobota, 5 stycznia 2013

#21/n Chciałabym pofrunąć...

Chciałabym pofrunąć tak,
jak mały ptak na nocnym niebie,
nie wiedzieć co oznacza strach,
nie myśleć o każdej potrzebie.
A może… zamknęli by mnie w złotej klatce?
I uschnęłabym, zmalała,
a  stary weterynarz rzekłby:
Przyczyna zgonu nieznana.
Lecz jakaś łza w tym oku się zakręci,
a starcze serce zaciśnie,
zapomniana kropla padnie na ziemię
i gdzieś mały duch w niebo pryśnie.
Rzekłbyś może bezstronny widzu,
że świat to jest piękne miejsce,
przez całe życie podążasz w pośpiechu,
szukając prawego z serca uśmiechu,
by poczuć wolność w pętach miłości,
czuć radość w cierpieniach życia.
Lecz ktoś, gdzieś nie patrzy na niebo,
spogląda, nie widząc na ziemię.
Bo gdzieś tam w głębi, w smutku widzi siebie,
jak ten niedoceniany, czarny krecik niemy,
nie powie nic, by później nie żałować,
nie dojrzy skarbów, które serce ścisnął,
lecz żyje, właśnie żyje tak,
jakby go ktoś do serca przycisnął,
jakby miał wszystko, co tylko mieć może,
nie brak mu tego, czego nie zna.
I widząc to wszystko, oba te światy,
I tak wolę latać po niebie,
tęsknić, cierpieć, podziwiać, kochać…
I dalej po mojej bajce żeglować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuję za komentarz i uwagi co do moich tekstów;) Nie bójcie się krytykować, ale z uzasadnieniem! Każdy ślad, który zostawiacie sprawia mi ogromną radość!
Ps. Drodzy Anonimkowie! Jeśli to nie problem podpiszcie się imieniem/nickiem czy nawet jedną literką ;)
Ps2. Dla zachowania ciągłości wypowiedzi, moje odpowiedzi będą tuż pod waszymi komentarzami :)