wtorek, 11 listopada 2014

Na rozdrożu


Źródło zdjęcia:
http://japrzemo.flog.pl/wpis/3146787/swinoujscie--zachod-slonca


- Nie rozumiesz tego?? Ja się nie zmienię! Nie potrafię! Nie mogę już udawać kogoś, kim nie jestem, nawet dla ciebie... To mnie niszczy, powoli zabija od środka. Nie widzisz, kim się staje? Nie dostrzegasz, że znikam? Już nawet mój cień jest prawdziwszy od tego, kim stałam się, by móc zostać przy tobie. Kocham cię. Kocham cię tak mocno, że aż mnie to czasami boli. I mimo, iż wiem, że gdy mówię, te słowa, wyrywam ci serce, to nie mogę już zawrócić. Musze odejść.  Kocham cię, ale wiem, że iluzja cie nie uszczęśliwi. Zniszczy cię tak jak i mnie zniszczyła. Robię to dla nas... A jeśli ty nadal mnie kochasz, jeśli kochasz mnie, MNIE, a nie tą maskę, którą stałam się dla ciebie, to wiesz jak mnie znaleźć… Zawsze wiedziałeś. Tak jak ja zawsze będę cię kochać. – Łzy od dłuższej chwili spływały po policzkach, wiatr targał włosy, głos łamał się teraz już ostatecznie odmawiając posłuszeństwa.

 Te dwie postacie stały naprzeciwko siebie, jakby cały świat nie istniał, jakby mieli przed sobą to, co było dla nich wszystkim. Dziewczyna pod wpływem impulsu wyciągnęła dłoń w kierunku twarzy ukochanego, lecz zanim zdążyła go dotknąć, z rozpaczliwym spojrzeniem odwróciła się i odbiegła w kierunku morza. On stał tylko. Nie poruszył się. Ostre linie szczęki rysowały się pod wpływem mocnego ścisku zębów. Powoli osunął się na kolana. Złoty bursztyn, w którym można było dostrzec otwór w kształcie serca, ciążył w jego kieszeni. O emocjach, z którymi właśnie się zmagał świadczyć mogła moc jego spojrzenia, utkwionego w śladach na piasku, po jej bosych stopach, które po chwili przykryła woda.