poniedziałek, 23 grudnia 2013

Nie-szklany pantofelek


Źródło zdjęcia:
http://www.fotolog.com/blackladybird/246000000000004051/



 Opuszczone ramiona jakby zapomniały o czasach swej świetności. Plecy zgarbiły się pod naporem zmęczenia. Walka była zaciekła, o czym świadczyć mógł perlisty pot, którego ślady widać było jeszcze na skórze, dziwnie pobladłej, czy też może mieniącej się chorobliwie pod wpływem ciepłego poblasku zapalonej w kącie lampy.

Panowała cisza zakłócana jedynie przez ciągły szum urządzeń i szepty trzech osób, których głowy były do siebie przybliżone, by móc lepiej się słyszeć. Powieki same opadały, a usta bezwiednie otwierały się przy ciągłym ziewaniu. Głowa mężczyzny lekko pochyliła się w dół, prawie dotykając miękkiej pościeli, by choć na chwilę oderwać się od świata i odpocząć. Nagle zerwał się na równe nogi, przeczesując przy tym swoje, nie tak już ciemne, bo urozmaicone siwymi pasemkami włosy. Nikt tak naprawdę nie wiedział co czuł, co myślał w tej chwili, patrząc na żonę, której sił brakowało nawet by wstać samej z łóżka. Może zastanawiał się nad życiem, które czasami dziwnie się układa. Może zwątpił w to, czy ciągłe staranie się o coś ma sens, skoro nieszczęście jednym oddechem może zdmuchnąć nasz delikatny, a tak ciężko budowany dom z kart marzeń. Może wspomniał chwilę sprzed wielu lat, gdy wypowiadał ostatnie słowa przysięgi, która całkowicie odmienić miała jego kawalerskie życie. Może pomyślał o tym, że nie zdawał sobie sprawy z tego, jak ciężkim nieraz brzemieniem stanie się to jedno słowo… A może żadna myśl nie przemykała wtedy przez jego głowę.

Kobieta zaczęła unosić się, schylając po buty, lecz mężczyzna szybko ją ubiegł. Na jego twarzy pojawił się psotny, młodzieńczy uśmiech. Dwornie ujął stópkę żony i założył na nią jaskrawo różowego pantofla, jak gdyby ona była księżniczką, a on księciem. Żadne słowa nie oddadzą uczuć jego spojrzenia, ani radości płynącej z jej uśmiechu.

Pomyślałam sobie, że tak rodzą się bajki. Każdego zwykłego dnia, pochmurnego ranka, czy  mroźnej nocy. Nawet gwiazdy nie muszą spadać na ziemię, bo to my mamy w sobie najcenniejszy dar, którym możemy podzielić się z drugą osobą. Wtedy koszmary przestają być tak straszne. Miłość przetrwa wszystko.



niedziela, 22 grudnia 2013

# 47/n W miłości czystej...


Źródło zdjęcia:
http://bycaniolem.bloog.pl/?smoybbtticaid=611e36


Ten wiersz mojego autorstwa trafił na konkurs ;) Z racji, że jest już po ogłoszeniu wyników myślę, iż nikt nie będzie miał mi za złe, że go udostepnię ;)
To jest moja, trochę inna interpretacja tematu: "Daj sobie szansę na życie bez HIV"    :)




Postanowienie spisane szeptem

W miłości czystej westchnęłam skrycie,
pąki swych warg, rozchylając nieznacznie.
Psotny wiatr rozwichrzył me włosy,
a ja czułam się jak we śnie, przypominającym baśnie.
O długim czekaniu w prastarej wieży,
oknie otwartym, nocnej grabieży,
o złym smoku, tak samotnym jak ja,
który ronił łzy, przemieniając je w piach.

Na tej pustyni żyłam, usychając z pragnienia,
szukając uczucia, czy też jego wejrzenia.
Zjawił się Książę pewnego ranka,
przyniósł nadzieję w obecności wybranka.
Nie było już trudno żyć tak codziennie…
Wstawać na próżno dawno przestałam,
każdego dnia zaś gwiazd dotykałam,
spełniałam marzenia, byłam szczęśliwa.

Nie myślałam o tym, że nadejść może chwila,
w której wszystko, co drogie było memu sercu:
jego postać, uśmiech, prawa dłoń na sercu,
zwiędnie tak szybko, jak kwiat orchidei,
oderwany od ziemi, wody, korzeni.

Nie mógł już wstać, ani unieść swej głowy.
Zmieniła się jego postać, zakuta w okowy
choroby straszliwej, zabierającej mu siły,
każdy dech był jak walka, którego
świadkiem stał się świst chrapliwy.

Bajka się skończyła, rozpoczęło zaś życie.
Skonał na mych rękach, pewnego dnia o świcie.
Pożegnał mnie pocałunkiem i prośbą by łzy
nie zniszczyły tego, kim naprawdę był.

Potem posłał ostatnie spojrzenie w niebiosa
i jeszcze jedną myśl z aniołami posłał:
By jego życie coś naprawdę znaczyło,
bym opowiedziała to, co się nam przydarzyło.
A może wtedy jakaś gwiazda pozostanie na niebie,
gdy jedno życie, dzięki temu ocaleje.